Kochani! Dziś zabieram Was na wycieczkę do magicznego Lindos. To przedostatni post z wakacji, więc kończymy już przygodę z Rodos :-) Mam nadzieję, że moje dotychczasowe posty Wam się podobały i przydadzą się tym, którzy zdecydują się kiedyś pojechać w tym kierunku.
Z miasta Rodos do Lindos jest zaledwie 60 km. Droga jest dosyć przyjemna, dobrze oznakowana, ale mało atrakcyjna. Krajobrazy ograniczają się jedynie do gai oliwnych, wyschniętych koryt rzek oraz do ogromnych hoteli. Mimo, że poniższa mapka obrazuje drogę prowadzącą, tak jakby wzdłuż wybrzeża, w rzeczywistości wybrzeżem nie jedziemy, więc plaż i pięknego, intensywnego koloru wody, podziwiać nie możemy... Jednak niezbyt atrakcyjną drogę rekompensuje widok na miejscu.
Lindos to jedno z najstarszych miast na wyspie i poza samym Rodos - najczęściej zwiedzane i opisywane. Jego nazwa pochodzi z czasów przedgreckich i oznacza wysoką skałę. Miasto ma zaledwie 800 stałych mieszkańców, ale każdego dnia (w sezonie) przyjeżdżają tu setki turystów; pół miliona rocznie. Malowniczo usytuowana twierdza, antyczne ruiny unoszące się nad białym, urokliwym miasteczkiem, a poniżej piaszczysta plaża. Lindos to jedno z najpiękniejszych miejsc, które zobaczyliśmy na Rodos. Śmiało mogę nawet powiedzieć, że to jedno z najpiękniejszych miejsc, które dotychczas udało nam się zobaczyć w całej Grecji! Ten widok naprawdę zrobił na nas wrażenie :-)
Samo miasto jest urocze. Na placu przed wejściem znajduje się zagroda dla osiołków, które za kilka euro gotowe są wnieść na swych grzbietach turystów, którzy zapragną zwiedzać ruiny twierdzy unoszącej się nad miastem. Ja jednak ograniczyłam się do pogłaskania tych biednych zwierzątek, a strome, kamienne schodki prowadzące na szczyt wzgórza pokonałam na własnych nogach ;-)
W miasteczku Lindos, oprócz tradycyjnych bogatszych domów, często kupieckich, przeważnie zamienionych na pensjonaty, bary i mniejsze rezydencje (mieszka tu, np. Dave Gilmour, muzyk z grupy Pink Floyd), najciekawszym zabytkiem jest bizantyjski kościółek Panagia. Poza tym uważam, że warto poświęcić trochę czasu na spacer wąskimi uliczkami miasta. Lindos to zupełne przeciwieństwo miasta Rodos... Miałam wrażenie, że tutaj czas zatrzymuje się w miejscu...
W miasteczku Lindos, oprócz tradycyjnych bogatszych domów, często kupieckich, przeważnie zamienionych na pensjonaty, bary i mniejsze rezydencje (mieszka tu, np. Dave Gilmour, muzyk z grupy Pink Floyd), najciekawszym zabytkiem jest bizantyjski kościółek Panagia. Poza tym uważam, że warto poświęcić trochę czasu na spacer wąskimi uliczkami miasta. Lindos to zupełne przeciwieństwo miasta Rodos... Miałam wrażenie, że tutaj czas zatrzymuje się w miejscu...
Białe uliczki inspirowały mnie niesamowicie. To kolejny (zaraz po kotach !) obiekt, który najczęściej fotografowałam :-)
Największy zespół zabytków w Lindos (w 1999 r. wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturalnego i Przyrodniczego UNESCO) znajduje się na akropolu - wzgórzu, wznoszącym się na 116 m ponad miastem. Teren ten zabudowywany był stopniowo, przez kilka tysiącleci, stąd nawarstwienia kulturowe i zabytki z różnych epok stawiają przed zwiedzającymi spore wyzwanie i zmuszają do uwagi. Akropol zajmuje powierzchnię 8 tys. m2, na którym dominują elementy dawnych inwestycji kawalerów rodyjskich, przede wszystkim - zamku obronnego.
Droga, wiodąca na akropol zaczyna się obok zagrody osłów i prowadzi tą samą trasą od trzech tysiącleci. Kamienne schodki są dosyć śliskie, dlatego ważnym punktem przygotowań do tej wycieczki jest odpowiednie obuwie!
Panorama ze wzgórza jest niesamowita! Z każdej strony możemy podziwiać widoki zapierające dech w piersiach !
Na najwyższym poziomie (116 m n.p.m.), odsłonięta ze wszystkich stron i widoczna z daleka, stoi niewielka dorycka świątynia Ateny z Lindos. Ma ona kształt amfiprostylu - czyli budynku z przodu i z tyłu ozdobionego kolumnadą, w tym przypadku złożoną z czterech kolumn (podobny charakter ma ateński Partenon). Z akropolu roztacza się przepiękny widok na Zatokę Lindyjską, port św. Pawła i uroczą zabudowę miasteczka.
Do Lindos udało nam się dotrzeć dwukrotnie. Za pierwszym razem wybraliśmy się, aby zwiedzić oraz zobaczyć miasto otulone popołudniowym słońcem. Drugim razem, kiedy złapał nas niewielki deszcz, wybraliśmy się na wymarzone naleśniki z Kinder Bueno oraz świeżutki orange juice.
Poniżej: Kot proszący. No nie dał mi zjeść naleśników w spokoju ! ;-)
świetne zdjęcia ;)
OdpowiedzUsuńŚwietne zdjęcia !
OdpowiedzUsuńfajny blog. :)
pozdrawiam i zapraszam do mnie:
http://monique-rehmus.blogspot.com/
super zdjęcia, aż Ci pozazdrościłam wakacji w środku jesieni ;)
OdpowiedzUsuńwww.izabielaa.blogspot.com
jakie piekne kicie <3
OdpowiedzUsuńJak zawsze pięknie i kolorowo:)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia ;)
OdpowiedzUsuńJestem pełna uznania do Twojego bloga, należy do moich ulubionych. Masz świetne zdjęcia, bardzo w moim guście, a do tego jesteś piękna, zgrabna i podoba mi się Twój styl :D Serio!
OdpowiedzUsuńWytypowałam cię do zabawy/nagrody liebster award i będzie mi szalenie miło, jeśli weźmiesz w niej udział. Szczegóły na moim blogu (ta nagroda jest w teorii dla mało popularnych blogerów, ale trochę złamałam tę zasadę). Pozdrawiam serdecznie :)
Dziękuję za te komplementy :* !!!! Cieszę się, że mnie odwiedzasz ;-):* Pozdrawiam ciepło!
UsuńSzkoda, że nie zrobiłaś zdjęć naleśników :)
OdpowiedzUsuńKrajobrazy są bajeczne!
Od dawna Cię obserwuję :)
Zrobiłam, ale one nie wyglądały tak dobrze jak smakowały :P :-) Ahhh! Aż mi się zachciało słodkości, a jestem po treningu ;-)
UsuńCUdnie tam!
OdpowiedzUsuńZdjęcia piękne! Cudownie ociepliłaś mi tą jesienną noc :)
OdpowiedzUsuńjak ja Ci zazdroszczę, to ojeju. ;)
OdpowiedzUsuńjak ukladasz włosy ?
OdpowiedzUsuńhttp://moda.allegro.pl/sweterek-z-cekinami-zlota-nitka-i2828203005.html
OdpowiedzUsuńChyba ktoś nie zrozumiał, że nie wyrazasz zgody na publikowanie swoich zdjęć na
aukcjach allegro ;)
O rany... nie znoszę takich sytuacji!!!!
UsuńDzięki za informację :-)
A kiedy kolejny post? :-)
Usuńpieknie)
OdpowiedzUsuńzazdroszcze takich widokow;d
i znów się zaczyna....
OdpowiedzUsuńbrak postów, brak niczego