Paryż udało mi się dotychczas odwiedzić tylko dwa razy. Śmiało jednak mogę powiedzieć, że jeszcze tam wrócę. To piękne, inspirujące i w pewien sposób tajemnicze miasto, w którym jestem po uszy zakochana :-)
Niżej zdjęcia jednego z moich urodzinowych prezentów...
Ostatnio nawet próbowałam zrobić słynne macaroonsy... ale pierwsze spaliłam, a z drugich jak to powiedziała moja mama wyszły "opłatki", ponieważ beza opadła i przywarła do blachy. Tak, więc trening czyni mistrza i jeżeli uda mi się wreszcie dojść do wprawy to na pewno opublikuję przepis na blogu :-)
Na razie muszę zadowolić się zupą cebulową (KLIK), którą opanowałyśmy już z mamą do perfekcji ;-)
Miłego dnia kochani!
M.
Ach Paryż, ja to tam nawet na pewno zamieszkam :)
OdpowiedzUsuńxoxo.
mmm ale pyszny koktajl na ost. zdjęciu :)))
OdpowiedzUsuńNie wiem czy już wspominałam, ale mój mąż mi się oświadczył na wieży Eiffla, pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuń